Rudzik (Robin, Erithacus rubecula), Strzyżyk (Troglodytes troglodytes) - Mateusz Matysiak

Rudzik (Robin, Erithacus rubecula) i Strzyżyk (Troglodytes troglodytes). Najwyraźniej spotkały się na dnie lasu, aby przedyskutować cienie i blaski migracji. Zdjęcie Mateusz Matysiak.

Should I stay or should I go?



W efekcie szybko postępujących zmian klimatycznych, coraz więcej ptaków eksperymentuje na polu swoich zwyczajów migracyjnych. Używając naukowego języka, z kategorii migrantów długodystansowych i obligatoryjnych przesuwają się do kategorii migrantów krótkodystansowych i fakultatywnych. A tutaj naprawdę dużo się dzieje! Między innymi u Rudzików i Strzyżyków.
 
Kiedyś, szczególnie te pierwsze, każdej jesieni leciały na południe Europy. Dzisiaj, nawet w miastach na wschodzie kraju, można usłyszeć ich słodką melodię śpiewaną w słoneczną, bezśnieżną wigilię. Na zachodnich krańcach Polski już regularnie zimują. Jeśli sypnie śniegiem i mróz ściśnie na dłużej, zawsze mogą odlecieć przed czoło napierającej od wschodu zimy. (Strzyżyki być może zapadną się jeszcze bardziej pod stertami chrustu i gałęzi, albo w dziuplach powalonych pni. Nie na darmo ich łacińska nazwa oznacza jaskiniowca.) I wszystko będzie dobrze, pod warunkiem, że stamtąd nie przegoni ich lokalna konkurencja. Pozostawanie zimą na miejscu, jest więc na dwoje babka wróżyła.
 
Rudziki belgijskie są w kwestii migracji bardziej wyraziste. Część pozostaje na miejscu, a część odlatuje. Ten podział dotyczy dorosłych samczyków. Samiczki i młodzież zasadniczo migrują w całości. Okazało się że samczyki pozostające na miejscu przeżywały zimę znacznie lepiej niż migranci. Różnica w przeżywalności wynosiła odpowiednio 50% i 17%! One też wiosną lepiej sobie radziły z utrzymaniem terytorium i znajdowaniem partnerek – 74% i 44%. (Samczyki bez odpowiedniego rewiru nie mają zresztą szans na znalezienie drugiej połowy.)
 
Po co więc w ogóle belgijskie Rudziki migrują? Diabeł tkwi w… rewirze! Okazało się, że migrowały tylko te ptaki, którym nie udało się znaleźć lub utrzymać odpowiedniego, tj. zasobnego w pokarm i schronienie terytorium zimowego. Nie miały więc nic do stracenia! Parafrazując klasyka: albo migracja, albo śmierć. Bo, statystycznie rzecz ujmując, lepsze siedemnastoprocentowe prawdopodobieństwo przeżycia, niż żadne. Do tego, jeśli zima zaskoczy, może się okazać, że ich szanse na przeżycie będą większe niż u rezydentów. To z kolei oznacza, że wracając wiosną z migracji będą miały do swojej dyspozycji wiele atrakcyjnych rewirów zwolnionych przez pechowców. A w ich świecie dobry rewir to podstawa. Na pewno usłyszymy jak o tym śpiewają!
 
Terytorialne Rudziki, Strzyżyki, Kosy, Zięby oraz samce bardzo wielu innych gatunków starają się wracać na swoje terytoria lęgowe tak szybko, jak się da. Jest tylko jeden sposób, żeby im się to udało: nie mogą odlatywać zbyt daleko. Okazuje się, że im są starsze, tym bardziej przywiązują się do swojego rewiru. Tym niechętnej go opuszczają, a zmuszone odlatują możliwe najbliżej. Czasami jednak ryzykują życie.