Na szczęście są hormony!
Migracja na długich dystansach nie jest nagłą, spontaniczną decyzją. Najczęściej poprzedzają ją tygodnie przygotowań. Na pierwszy rzut oka, to na czym koncentrują się w tym czasie ptaki to pióra i jedzenie. Te pierwsze najczęściej trzeba wymienić, to drugie przerobić w dużych ilościach i odłożyć pod skórą w postaci bardzo wysokoenergetycznego tłuszczu. W tej ostatniej kwestii na większe rozluźnienie mogą sobie jedynie pozwolić ptaki szybujące, które i tak codziennie się zatrzymują i w tym czasie mogą poszukać czegoś do zjedzenia. Przynajmniej w teorii.
Cały proces jest wspomagany uderzeniową dawką hormonów, co u wielu ptaków objawia się stanem zwanym niepokojem migracyjnym – z niemieckiego Zugunruhe. (Nie mylić z Weltschmertz i Schadenfreude!) Nawet ptaki trzymane w klatkach, w stałych warunkach światła i temperatury, podlegają pewnym zmianom. Mogą przybierać na wadze i uparcie startować w kierunku zgodnym z ich migracją. Stan taki utrzymuje się mniej więcej tyle ile trwałby ich przelot. To jedne badania. W innych, dwie różne grupy wiekowe muchołówek wywieziono jesienią do Kenii, w rejony ich zimowisk. Podczas gdy młode ptaki przez większość czasu potencjalnej wędrówki wykazywały oznaki niepokoju migracyjnego, u ptaków dorosłych wygasł on niemal bezpośrednio po dotarciu na miejsce.
Wiele ptaków spotyka się na sejmikach, gdzie często w towarzystwie innych gatunków przygotowują się do wspólnej drogi. Rybitwy Czarne gnieżdżące się w Europie Zachodniej, po zakończonych lęgach zlatują się nad holenderskie jezioro IJsselmeer. Tam korzystając z sezonowego urodzaju wodnych bezkręgowców i małych rybek, opychają się przez 2-3 tygodnie zwiększając swoją masę o 25-30%. Mimo to, któregoś pogodnego wieczoru pod koniec sierpnia lub na początku września, wzniosą się w niebo i polecą - bez przerwy! - kilka tysięcy kilometrów na wybrzeża Zachodniej Afryki!
Odpowiednie hormonowy regulują nie tylko kontrolowane tycie, ale też poziom adrenaliny, który umożliwi ptakom podołanie nieludzkiemu wysiłkowi związanemu z migracją. Ptaki (w szczególności te migrujące lotem aktywnym) nie muszą jednak rozgrzewać mięśni czy ścięgien, niczym atleci przed ważnymi zawodami. Po prostu - pewnego dnia ruszą w podróż, która u niektórych może trwać kilka dni bez przerwy!
Ptaki regularnie ruszają w podróże liczące tysiące kilometrów. Przekraczają przy tym strefy klimatyczne i czasowe. Po drodze towarzyszą im dramatyczne zmiany krajobrazu i załamania pogody, od której w dużym stopniu zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. Od tego, czy i jak się przygotują do drogi, zależy czy w ogóle ją przeżyją. Oraz od zwykłego szczęścia. Najczęściej chodzi o to, aby nie pojawiły się w złym miejscu o złej porze.
Tak jak migrujące przez Amerykę Perkozy Zauszniki (na zdjęciu), których duże stado zaskoczyła kiedyś w środku nocy gwałtowana burza śnieżna. Zdezorientowane i obezwładnione ptaki spadały z impetem na dachy, podwórka i drogi budząc śpiących obywateli pewnego miasteczka w Arizonie.