Derkacz (Corncrake, Crex crex) - Mateusz Matysiak

Derkacz (Corncrake, Crex crex) w morzu nadbiebrzańskich łąk. Zdjęcie Mateusz Matysiak.

Der Der, Crex Crex



Być może ostatni z migrantów, który powraca do nas z Afryki. Jeszcze na przełomie maja i czerwca. W przypadku Derkacza bycie „ostatnim migrantem” ma jeszcze jedno znaczenie.  Otóż, długo po tym jak już oficjalnie przyjęto, że ptaki wędrują na wielkich przestrzeniach, mały Derkacz wciąż spędzał sen z powiek i czynił zamęt w umysłach zawodowców i pasjonatów tematu.
 
Ślimak ogrodowy może wykopać sobie norę głęboką na pół metra. Zimorodek kopie w skarpie metrową norę na gniazdo. Dlaczego więc Derkacz nie miałby zrobić tego samego lub wykorzystać chociażby kreciej nory i urządzić tam sobie legowiska na zimę? - zastanawiał się Alfred Brehm. W dodruku jego książki z 1911 wciąż sugerowano, że jeśli Derkacze rzeczywiście migrują na zimę, to muszą to robić na pieszo. Skąd inąd wybitny naukowiec, jeden z ojców ornitologii, pominął w swoich rozważaniach tak oczywiste przeszkody jak Kanał La Manche (Derkacze lęgną się też na Wyspach Brytyjskich), Alpy czy Morze Śródziemne. Skupił się za to na locie Derkaczy, które gdy wiosną zapadną wśród europejskich pól i łąk, praktycznie w ogóle się nie wzbijają w powietrze. Jeśli już uda się któregoś stamtąd wypłoszyć, a zdarza się to tylko wyjątkowo!, ptak niezdarnie poleci zaledwie kilkanaście metrów, tuż nad łanem zieleni, z bezwiednie zwisającymi nogami. (Współcześnie ta niechęć do latania stała się też przekleństwem Derkaczy. Tak wiele ginie ich pod kołami i w ostrzach maszyn rolniczych, że ich populacja załamała się w całej Europie!)
 
Jak dokładnie i dokąd migrują Derkacze? Nie wiedzieliśmy ani wtedy, ani teraz! Nie pomagają nawet nadajniki zakładane na te ptaki i ultranowoczesne metody monitoringu. Wiemy tylko, że kierują się do południowo-wschodniej Afryki. Tam zapadają wśród afrykańskich pól i łąk i wszelki ślad po nich ginie.
 
Jak pokonują całą tę ogromna trasę? Czy wciąż na wietrze powłóczą za sobą nogami? Może za sprawą hormonów albo czarodziejskiej różdżki, bardzo kiepski lotnik którejś nocy zamienia się w podniebnego sprintera? A może Derkacze w jeszcze większym stopniu niż  inne ptaki polegają na wiatrach, które poniosą je do Afryki i z powrotem, hen poza zasięgiem naszego wzroku i radarów?... Odpowiedzi na te pytania Derkacze wciąż skutecznie ukrywają w gęstwinach traw i mrokach nocy.  
 
Nikt by zresztą nie wiedział o ich istnieniu, gdyby nie ten głos, który współcześnie większość z nas kojarzy raczej z „Panem Tadeuszem”, niż z samym ptakiem. Uparcie i po wielokroć powtarzane pośród nocy crex crex (tłumaczone na polski jako der der) stało się w końcu jego oficjalnym, naukowym imieniem. A przypieczętował to sam Linneusz.
 
Echa wołania Derkaczy usłyszymy praktycznie we wszystkich językach. W dawnych czasach nazywano go też Królem Przepiórek, których stada miał przeprowadzać przez morza w powrotnej drodze z Afryki. Lotem!