Białorzytki powracające na zimowiska do Afryki z obrzeży kanadyjskiej tundry i Grenlandii, muszą przelecieć 2000 - 3000 km nad Atlantykiem. Jest to najdłuższy przelot nad morzem w wykonaniu jakiegokolwiek wróblaka. Poruszające się ze średnią prędkością 30 - 35km/h ptaki, ten etap swojej podróży zamkną w czasie 57-100 godzin. Te, którym uda się pokonać ocean zatrzymają się dopiero na zachodnich wybrzeżach Europy. Miejmy nadzieję, że ich tam nie zabiją. We Francji, w Portugalii i w Hiszpanii czekają już na nie ludzie z wycelowanymi lufami, zastawionymi sidłami, lepami, sieciami, pułapkami prądowymi… Dalej na wschód i południe może być tylko gorzej!
Teraz przed wędrowcami lądowa droga nad Iberią, albo jeszcze jedno morze – Śródziemne. Około 1000 km i 31-37 godzin lotu.
Białorzytkom, które przeżyją masakrę, zostanie już tylko Sahara. 12 milionów km2 zabójczego piasku, rozciągającego się na szerokość 1000 – 1500 km. Ich zimowiska zaczynają się po drugiej stronie.
Współplemieńcy tych globtroterów dotarli kiedyś przez Syberię i Cieśninę Beringa do Alaski. Teraz, niewiele większe od Wróbla ptaki, każdego roku, po okresie lęgowym, powracają stamtąd do swoich afrykańskich, zimowych kwater.
Być może któregoś dnia syberyjscy, amerykańscy i grenlandzcy pionierzy odkryją bliższe zimowiska. Tak, jak to już nieraz miało miejsce w historii ptasich migracji. Ale póki co, niektórzy z nich, każdego roku pokonują odległość 16 000 km w jedną stronę! To kolejny rekord w klasie wróblaków - najdłuższy szlak migracyjny – i wysokie miejsce w czołówce ptasiej klasyfikacji generalnej.