Gągoł (Goldeneye, Bucephala clangula) - Piotr Chara

Gągoły (Goldeneye, Bucephala clangula) tokujące na wczesnowiosennych rozlewiskach Odry. Zdjęcie Piotr Chara.

Aktywnie do celu



Lecące kaczki, gęsi, siewki czy małe wróblaki nieustająco pracują skrzydłami i angażują w swoje przeloty ogromne zasoby energii i wysiłku. Ale, w przeciwieństwie do migrujących w relaksacyjnym stylu ptaków szybujących, nie zależą od pogody. (Oczywiście poza jej ekstremalnymi przejawami.)
 
Lecące aktywnie ptaki mogą więc migrować szerokim frontem, zamiast wąskim, pogodowym korytarzem. Mogą pomknąć na skróty i przelecieć nad najbardziej nawet nieprzyjaznymi terenami. Nie są ograniczone wysokością. Przeciwnie - często wznoszą się na bardzo duże pułapy, gdzie znajdują szybkie prądy powietrzne ułatwiające im wędrówkę. Mogą lecieć w dzień i w nocy.
 
Niektóre siewki i wróblaki pokonują w ten sposób odległości po kilkanaście tysięcy kilometrów. Gęsi, kaczki i łabędzie - zwykle do 5000 km z licznymi przystankami, a co już jest na granicy ich możliwości fizjologicznych. Bernikle Białolice mogą pozostawać w powietrzu do 13 godzin. Potem będą musiały się zatrzymać choćby pośrodku oceanu. Bernikle Obrożne robią przerwy co 6,5-7 godzin. Średnio co 450-500 km. Ale obserwowano już ciągłe przeloty na odcinkach 1300 km, które zajmowały gęsiom 14-19 godzin.
 
Kaczki są nie mniej wytrwałe. Znane są też z szybkiego, liniowego lotu. Do Edredonów należy być może rekord szybkości w locie poziomym – 70km/h. Ich kuzyni, tacy jak Gągoły (na zdjęciu) nie wiele im ustępują. W sytuacjach zagrożenia kaczki łatwo przekraczają prędkość 100km/h. Wiele z nich z lekkością typową dla mniejszych ptaków wykonuje powietrzne ewolucje w wielkich międzygatunkowych stadach - do zobaczenia w ważnych centrach migracyjnych. Popisy Gągołów zimą najlepiej podziwiać w Ujściu Wisły lub Odry. Wiosną - na rozlewiskach Dolnej Warty i Odry.    
 
W drodze migrujące ptaki zużywają własne zapasy tłuszczu. W ekstremalnych przypadkach, szczególnie drobne ptaki, zaczynają spalać swoje wewnętrzne organy. W takich sytuacjach, ptaki nie mają już nic do stracenia. Może dzięki temu dolecą od miejsca, gdzie będą mogły się najeść, odpocząć i zregenerować.
 
Pierwsza rzecz, jaką robią migrujące ptaki po dotarciu na miejsce lub przebyciu trudnego etapu, to sen! Gęsi Krótkodziobe, które lądują w Szkocji, po nieprzerwanym przelocie nad Atlantykiem z Islandii, najpierw piją, a potem zasypiają. Wartownicy korzystając z okazji (a może żeby nie zasnąć?) porządkują swoje pióra. Za chwilę ktoś będzie musiał je zmienić. Wycieńczone drogą ptaki, co jakiś czas się budzą. Znowu piją i znowu zasypiają. Jeść zaczną następnego dnia.
 
Czytnik pracy serca założony na Berniklę Białolicą pokazał na początku wędrówki 315 uderzeń na minutę. Z czasem wartość ta zaczęła spadać, aby w końcu ustabilizować się na poziomie 225 uderzeń na minutę. Wszystko wskazuje na to, że migrujące ptaki lecą w stanie transu. Być może to jest kluczem do zrozumienia, jak w ogóle są w stanie wytrzymywać taki wysiłek i pokonywać takie odległości.